„Zasady wojny” opierają się na dwóch filarach, które stanowią jednocześnie dwie podstawowe zalety książki. Pierwszą z nich, szczególnie ważną z punktu widzenia osoby poszukującej nie tylko rozrywki, ale przede wszystkim informacji, jest poziom merytoryczny. Autor spędził kilka lat w różnych zakątkach Ameryki Południowej, gdzie zetknął się z całym spektrum problemów toczących poszczególne kraje: wojnami kokainowymi, konfliktami o surowce naturalne (np. ropę), biedą i desperacją mieszkańców, korupcją administracji, bezradnością władz, wszechobecnością gangów oraz wszechmocą międzynarodowych korporacji.
Jego obserwacje i wnioski znalazły ujście m.in. właśnie w powieści „Zasady wojny”, którą śmiało można zaliczyć do „fabularyzowanych źródeł wiedzy”. Między wierszami otrzymujemy informacje o prywatnych wojnach koncernów naftowych z lokalną partyzantką (FARC), o zależnościach politycznych, organizacyjnych i logistycznych (a więc i finansowych), które prowadzenie takowych umożliwiają w bezpiecznej odległości od mediów i zainteresowania zatroskanej opinii publicznej (jeśli taka istnieje).
Jednak nawet najbardziej wartościową merytorykę trzeba umieć „sprzedać” w ciekawy sposób. I to jest ten drugi filar. Łukasz Czeszumski czyni to umiejętnie, wplatając wiedzę i problematykę między fikcyjne postaci i wydarzenia. Bohaterowie „Zasad wojny”, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowi, są wyraźnie przemyślani i nakreśleni, a tym samym wiarygodni. Autor doskonale oddał napięcie i presję, jakiej podlegają główni bohaterowie, ich fizyczne i psychiczne zmagania, moralne dwuznaczności, którym muszą stawić czoła. To nie papierowi super-herosi, ale ludzie z krwi i kości – na próżno więc szukać tu twardzieli z amerykańskich filmów. Na kolejnych stronach książki, tak jak po drugiej stronie kuli ziemskiej, ludzie giną – przez przypadek, ulegają przeważającej sile wroga, wpadają w pułapki, wyniszczają siebie nawzajem: żołnierze, rebelianci, najemnicy, kontraktorzy, cywile – wszyscy wrzuceni do wojennego kotła, którego zasady funkcjonowania nie zawsze do końca rozumieją.
Czeszumski w odpowiednich proporcjach łączy akcję i wątki obyczajowe, unikając oklepanych klisz. Nie buduje na siłę portretów psychologicznych bohaterów, zalewając czytelnika rozwlekłymi historiami. „Fakty z życia” są ujawniane stopniowo, „porcjowane” wraz z osobistymi przemyśleniami, pojawiając się w uzasadnionych momentach, budując chronologię i drabinę motywacji postępowania poszczególnych postaci. Przeplatają się one z wartką akcją: walkami w dżungli czy w miastach, pościgami i ucieczkami – opisywanymi dynamicznym, plastycznym językiem, oddającym obrazy, dźwięki, zapachy.
Lekturę „Zasad wojny” można (oczywiście, w pewnym stopniu i proporcji) porównać do wyprawy do dżungli – z przewodnikiem, w którego wciela się autor jako wytrawny narrator. Prowadzi nas on prosto do „kolumbijskiego jądra ciemności”. Trzymając w napięciu i zbliżając czytelnika do wydarzeń dzięki wiarygodnym postaciom, odsłania – niczym cięciami maczety, kolejne połacie gąszczu brutalnego, bezwzględnego świata. Co ważniejsze, nie jest to „luźna” fikcja literacka, ale rzetelny materiał ubrany w książkową fabułę z bohaterami, którzy prawdopodobnie mają lub mieli swoje pierwowzory w prawdziwym życiu. A to czyni lekturę jeszcze bardziej porażającą.